Fatalna passa trwa

Malaga CF przegrała u siebie 1:2 z Deportivo Alaves w spotkaniu 27. kolejki LaLiga Santander 2016/17. Tym samym Boquerones doznali czwartej ligowej porażki z rzędu i spadli w tabeli na 16. pozycję.

Czterech zmian po porażce w Bilbao dokonał nowy trener Malagi, Michel – miejsca Carlosa, Llorente, Fornalsa i Jony’ego zajęli Torres, Castro, Rodriguez i Ramirez. Jedną korektę po remisie z Sevillą zarządził za to trener Pellegrino – zamiast Hernandeza pojawił się Raul Garcia.

Pierwszą sytuację skonstruowali sobie w dziesiątej minucie gospodarze, ale strzał Hernandeza złapał komfortowo Pacheco. Osiem minut później z piłką w polu karnym znalazł się Charles, którego uderzenie zdołał jednak odbić Pacheco.

W 26. minucie znów zaatakowali gracze z Andaluzji – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, główkę Camacho złapał Pacheco. Sześć minut przed końcem pierwszej połowy prowadzenie objęli jednak goście – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową zgrał Laguardia, a z kilku metrów do siatki wpakował ją Feddal.

Na pierwszą groźną sytuację w drugiej połowie trzeba było poczekać do 67. minuty, kiedy to po strzale Ramireza z ostrego kąta, futbolówka wylądowała na słupku. Cztery minuty później było już jednak 1:1 – Charles popisał się fantastyczną asystą zewnętrzną częścią stopy, a sytuację sam na sam z bramkarzem Alaves wykorzystał Juan Carlos.

Minutę później sytuacja beniaminka dodatkowo się pogorszyła, albowiem po drugim żółtym kartoniku boisko opuścić musiał zdobywca pierwszej bramki, Feddal. Gospodarze byli dwukrotnie bliscy objęcia prowadzenia – najpierw niecelnie główkował jednak Charles, a później strzał En Nesiry’ego złapał bramkarz.

Pomimo gry w osłabieniu, to goście przechylili w końcówce szalę zwycięstwa na swoją korzyść – na indywidualną akcję zdecydował się Mendez, który poradził sobie z Hernandezem, a później pokonał Kameniego.

Malaga poniosła tym samym czwartą porażkę z rzędu, natomiast Alaves awansowało na dziesiątą lokatę. W następnej kolejce Deportivo zagra z Realem Sociedad, a Malaga podejmie Leganes.